Stało się! Napiszę pierwszy wpis zawierający tylko moje żartobliwę spostrzeżenia na temat tego, na jakiego typu pozycjonerów można naciąć się w Internecie. Są to raczej tworzone i niecytowane zdania, więc:
„Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń rzeczywistych jest niezamierzone i przypadkowe”.
SEO-znawca rynku- jest chodzącym doradcą biznesowymi. Jedną ręką liczy cash-flow twojej firmy, analizuję bilanse, załatwiam dotację a drugą rozpisuję plan marketingowy. Będzie trzeba to i kredytu udzieli.
Wie, co się sprzeda a co się nie sprzeda w Internetach. Ma e-commerce w małym paluszku. Nawet do niego nie podchodź z kolejnym pomysłem na facebooka lub portal randkowy. Zarobki miesięczne z PP oscylują przy 40 tysiącach. Spytany o budżet zewnętrzny …no przynajmniej 5 tysięcy miesięcznie.
SEO-marketer– podobnie jak pierwszy bardzo dobrze zna się na Internetach. Wie, co to targjet, ROI, PPC, KPI i wie, że pozycję nie oznaczają wcale ilości odwiedzin. Najchętniej rozliczy się z tobą za ruch lub leady jednakże nie możesz zapomnieć o dodatkowych opłatach za display, Facebooka, CM oraz szeptankę. Nie pytaj go tylko o cykl życia produktu, bo może się obrazić. O Kotlerze słyszał, ale interesuję go tylko praktyka. Nie ruszy w SEO to doradzi w Adwordsach.
SEO-grafik- estetyk, raczej młody wiek. Nie widział starego Internetu, więc zwraca bardzo uwagę na wygląd. Wie jak zaprojektować logo. Zna się na UX i prawdopodobnie przeczytał Kruga. Ogranicza bounce rate do minimum, bo przecież dziś tak bardzo w SEO liczy się interakcja. Lubi infografiki i efekt parallaxy. Zdobywa linki tylko na ładnych stronach ze zdjęciami.
SEO-programista- całkiem niezłe połączenie. Ocenia jakość kodu, zoptymalizuję stronę. Czasem piszę ręczne templatki. Może zmienić więcej niż pozwala dodatek Yoasta. Umiejętnie przenosi strony, w myk podpina domeny. Niestety czasem średnio idzie mu ze zdobywaniem linków. Nie wyda grosza na aplikację blackhatową choć przekonuję się powoli do Scrapboxa. Raczej biała strona mocy.
SEO-czarownik- black hat, przestępca, spamer, złoczyńca. White’owców miesza z błotem przy pierwszym podejściu. Robi robotę. Odnawia miesięcznie 700 domen a drugie tyle wykupuję. Codziennie przy kawie odpala 100 VPSów z Zenkami, GSA’emi oraz Rumakami. Zarabia na SEO i wydaję na SEO. Testuję. Bardzo podobny do pierwszego na liście, lecz można liczyć na raczej tańsze usługi. Wkurza się tylko , że czasem, rycerze white Jedi’aj triumfują.
SEO- na białym koniu- Śledzi każdy patent wykupiony przez Googl’a oraz je skrzętnie analizuję. Ogląda każdy brief inżynierów z petrobudowy Google’a. Nowe zmiany w algorytmach to dla niego Boże Narodzenie. Audyt, audyt i jeszcze raz audyt.
Czasem ściągnie filtra i wymieni olej. Zna również doskonale zasady, które cały czas łamię. Ma również Googlowskie certyfikaty do analityki oraz PP… tylko, po co mu to w SEO? Choć naturalne linkowanie kończy się powoli wraz z social media (znikają fora, grupy a nawet blogi eksperckie i komentatorskie) to nadal uważa, że trzeba czekać na zbawienie. Linki przyjdą…
Podsumowanie:
Z podstawowym czynności takich jak audyt strony pod względem widoczności w wyszukiwarce oraz skuteczny link bulding (na miarę budżetu, czasów i zmian w algorytmie) kierujący stronę do TOP’ów wiele ludzi zrobiło z SEO bardzo szerokie pojęcie. Powstają koncepcję marketingowe, o których świat nie słyszał oraz nieprzetestowane teorie linkbuldingu, które mrożą krew w żyłach.
Warto rozszerzać swoję kompetencję ale SEO jest dla SEOwca, biznes dla doradcy biznesowego, UX i UI dla grafika i UXowca….
Powtarzam, nie róbcie z SEOwca szwajcarskiego scyzoryka, bo zaraz do mnie ktoś przyjdzie i każe rury pospawać.
PS: Dla wszystkich napinaczy przypominam, że jest to wpis żartobliwy. Czekam na zabawne komentarze oraz propozycję inny ciekawych profili które z chęcią dodam.
mój komentarz odniesie się do psychologii, bo w tekście dwukrotnie trafiłem zwroty osobowe, sugerujące preferencje przynależności do wybranych grup autora tekstu 😉
A o które grupy chodzi? Z pewnością Whiteowcom się trochę bardziej oberwało ale czy oni nie są zawsze chłopcami do bicia w polskim Internecie? 🙂 Z bana lub filtru sobie nie pożartuję przecież…
Mój żart jest bardziej zawoalowany, bo freudowski, więc zacytuję interesujące fragmenty:
Programista: „Nie wyda grosza na aplikację blackhatową choć przekonuję się powoli do Scrapboxa”
Czarownik: „Zarabia na SEO i wydaję na SEO”
😉
NIe z przekory mówię, że pudło. Bardziej drugi i trzeci no i z wykształcenia początek pierwszego.